Uncategorized

Wojna z kaloriami. Czy warto je liczyć?

By 4 listopada 2020 grudzień 16th, 2020 Bez komentarzy

Podziel się!

Tym artykułem pewnie wbiję kij w mrowisko. Trudno. Nikt nie mówił, że będę poruszał tutaj tematy łatwe i przyjemne. Dlatego dziś wyjaśnię Wam powszechny problem wszystkich, którzy chcą zadbać o swoją dietę, a mianowicie: kalorie, liczenie kalorii.

O kaloriach piszę w moich książkach dość szczegółowo. Dlaczego więc nie miałbym po krótce wspomnieć o tym na blogu. Kalorie spędzają sen z powiek, każdej osobie, która choć raz chciała zgubić zbędne kilogramy albo wręcz przeciwnie- nabrać masy. W moim zawodowym życiu nie ma dnia, w którym nie słyszę o kaloriach. Ciągle liczymy kalorie i martwimy się o przekroczenie limitu kalorycznego. Wszędzie tylko kalorie, kalorie i kalorie.

Tego nie zjem, bo ma za dużo kalorii.
Jestem jeszcze głodny, ale nie mogę już nic zjeść, bo jest to zbyt kaloryczne.
O nie, zjadłem za dużo kalorii.

Znacie to skądś? Pewnie z własnego doświadczenia.

Czy liczenie kalorii ma sens?

O co właściwie chodzi z tymi kaloriami? Nie chcę tu opisywać suchych faktów i wskazówek jak wyliczyć rozmaite bilanse energetyczne. Tabelki, wskaźniki BMI możecie znaleźć w Internecie. Tak, ja wszystko wiem, że kalorie to energia, tłuszcz to energia. Wiem, że jak będziemy przyswajali mniej energii niż zużywamy to będziemy tracić na wadze. Wiem, że liczenie kalorii to podstawa wielu diet. Mam świadomość tego wszystkiego. Jednak nie wiem czy zauważyliście, że kiedy chcemy zadbać o swoją dietę, to automatycznie stajemy się niewolnikami liczenia kalorii? I przed tym chciałem Was przestrzec.

Kiedy sam zaczynałem redukcję swojej wagi, unikałem tłuszczu, jadłem kila razy dziennie małe porcje posiłków i skrupulatnie spisywałem wszystkie zjadane kalorie. Zbijanie wagi szło mi całkiem nieźle -traciłem kilogramy. Efekt niby osiągnięty, ale byłem wychudzony, słaby i marudny. Nie miałem motywacji i nie mogłem spać. Przestałem też wierzyć w siebie. Dorwała mnie apatia. Płaciłem za to wszystko zbyt wysoką cenę. Tak naprawdę gubiłem tkankę mięśniową, a nie tylko tłuszczową. Moja wiedza opierała się tylko na tym, żeby jeść mało, lekko i zliczać te znienawidzone kalorie. Do była droga donikąd. Jeśli nie wiemy czego nasz organizm potrzebuje, żeby poprawnie funkcjonować, nie mamy świadomości jak racjonalnie postępować, zwyczajnie stąpamy po cienkim lodzie. Drakońska dieta to nie jest dobra droga.

Takie działania nie prowadzą do niczego dobrego. To nie jest rozwiązanie dla przeciętnego, zwyczajnego człowieka, który ma na głowie mnóstwo spraw.

Kalorie mogą liczyć sportowcy, którzy dokładnie wiedzą co robią. Są zmotywowani, przygotowują się do zawodów i wiedzą ile wysiłku i wyrzeczeń pochłania przygotowanie formy. Nie pozwolą sobie na rozpustę, której nie ma w planie, bo będzie ich to dużo kosztować. Wiedzą, jak poprawnie zarządzać bilansem kalorycznym, jak poprawnie zwiększać ilość spożywanych kalorii, aby nie złapał ich efekt jo-jo. Większość z nas nie należy do tej grupy.

Kalorie to nie wszystko!

Podejmując decyzję o diecie, zazwyczaj jemy mało, na chybił trafił obniżając sobie dzienne zapotrzebowanie kaloryczne i ograniczając do minimum to, co powszechnie uważane jest za niezdrowe. Nie wiemy do końca co robimy i błądzimy po omacku. Tak postępuje mnóstwo osób. Kaloryczność potraw nie jest priorytetem. Po kilku tygodniach czy miesiącach będziemy przygnębieni, nerwowi, zmęczeni i smutni. Nasza motywacja spadnie do zera i zwyczajnie rzucimy się na wszystko to, czego do tej pory nie mogliśmy jeść. Na stół wrócą słodycze i chipsy, a pizza czy frytki znów będą głównym daniem obiadowym. Przegramy walkę o siebie samych. Ile przecież można żyć w całkowitym reżimie? Nikt tego nie wytrzyma. Siłą rzeczy przytyjemy to co zgubiliśmy i to z nawiązką. Następnie dopadną nas wyrzuty sumienia. I znów podejmiemy tę samą walkę, znowu ograniczając sobie dosłownie wszystko. I tak w kółko.

Znana historia. Z mojego i Waszego doświadczenia. Bardzo ciężko podejmować właściwe decyzje co do składu posiłków, radzenia sobie z pokusami i walki z nałogami.

Pobierz bezpłatny e-book!

Tylko teraz BEZPŁATNIE!
Wstęp do PROJEKTU SUKCES

Praca nad swoim ciałem i umysłem oraz postępowanie zgodne z zasadami procentują – życie nabiera sensu, staje się pełne, ciekawe i wartościowe.

Podaj swój e-mail a wyślemy Ci e-book!

Zdrowa zmiana nawyków podstawą sukcesu

Pamiętajcie jednak, że przy zbijaniu wagi mamy czuć się lepiej, a nie gorzej. Zmieniamy nasz tryb życia na zdrowszy, właśnie po to, aby się mieć więcej energii, być zdrowszym i pełnym sił witalnych. Chcemy pozbyć się przykrych dolegliwości, mieć lepszy humor, pozytywne spojrzenie na świat, mnóstwo motywacji i zaangażowania. Jeśli jesteście na diecie redukcyjnej i czujecie się gorzej, to znaczy, że coś robicie źle. Zgłoście się do specjalisty, poproście o pomoc.

Kilkanaście lat temu, kiedy zaczynałem swoją przygodę trenera personalnego, również ustalałem swoim podopiecznym diety. Układałem jadłospisy, wyliczałem kalorie. Wiecie co się stało? Traciłem klientów. Rzadko kto wytrzymywał rygorystyczne plany. Klienci żyli tylko od posiłku do posiłku. Myśleli o słodyczach, a w ich głowie nagrodą za tydzień „postu” był pączek. Nie mieli rezultatów. To była moja porażka. Porady jakie im udzielałem, działały tylko na mnie, ponieważ byłem bardziej zmotywowany do tego, żeby świecić przykładem. Nie miałem przecież wyjścia. Choć i ja parę razy wpadałem w sidła efektu jo-jo. Ile można żyć na brokułach, ryżu, kurczaku, białku jajek czy owsiance.

Nawet jak ludzie stosowali moje porady i chudli, to gdy tylko przestawali ze mną ćwiczyć wracali do swojej poprzedniej wagi. To tak działa. Nasza motywacja z biegiem czasu maleje, trudniej nam utrzymać reżim i wracamy do poprzednich nawyków. Wtedy jeszcze dobrze tego nie rozumiałem.

Musiałem jednak coś zmienić. Przecież nie mogłem pobierać od ludzi pieniędzy w nieskończoność. Nie na tym polegała moja praca. Mam nauczać jak zdrowo żyć i jak utrzymać dobrą formę samodzielnie, a nie tylko wtedy, kiedy działamy wspólnie. Przestałem więc pracować jako trener. Kształciłem się, poznałem swoje błędy i zdobyłem nową wiedzą. Uczyłem się od autorytetów w dziedzinie medycyny i dietetyki. Rozmawiałem z trenerami, czytałem mnóstwo naukowych publikacji. Zaciekawiło mnie jak funkcjonowali nasi przodkowie. Nie mieli przecież pojęcia o kaloriach, nie stosowali specjalnych diet. Zainteresowałem się co potrzebujemy, aby zdrowo żyć.

Nasi przodkowie nie jedli pięciu posiłków dziennie, nie robili bilansów. Nie mieli ciągłego dostępu do pożywienia, tak jak my. Jedli naturalne, nieprzetworzone jedzenie, to, co upolowali i zebrali z natury – z krzewów czy z ula. Jak sama nazwa mówi ‘Hunters and Gatherers’, ‘Łowcy i Zbieracze’. Jedli jeden lub dwa wysokotłuszczowe i wysokowitaminowe posiłki. Mieli po kilka lub kilkanaście godzin przerwy pomiędzy nimi, a nie chodzili głodni. Czerpali z natury. Rozumieli, co potrzebują ich ciała.

Zdobytą, nową wiedzę zacząłem testować na sobie, tak długo aż przyniosło to rezultaty. Zmieniłem swoje podejście do odżywiania i treningów. Zbudowałem masę mięśniową, nabrałem siły i pewności siebie. Naturalnie podniosłem testosteron i obniżyłem estrogen. Czułem się męski.

Dopiero po tych działaniach i swoich efektach zacząłem ponownie pracować jako trener personalny. Rozpocząłem treningi z klientami i uczyłem ich zasad prawidłowego odżywania. Robiłem to bezpłatnie. Musiałem być przekonany co do swojej wiedzy i w 100% pewny, że to co im mówię będzie skuteczne i przyniesie im pomoc. Zamiast rozpisywać każdy posiłek i produkt w diecie, wyjaśniałem jak funkcjonuje nasz organizm i jak należy się odżywiać, aby zmiana, którą chcą osiągnąć była ich nowym stylem życia. Odnosiłem się do naszych przodków i lat doświadczeń w życiu na Ziemi. Od tej pory, tylko osoby, które nie przestrzegały moich zaleceń, nie osiągały rezultatów.

Myślenie ważniejsze od liczenia kalorii

Wszystkie zasady, o których mówię i które stosuje zarówno ja sam, jak i moi podopieczni opisałem w swoich książkach „Projekt Sukces”. Teraz Wy śmiało, możecie wdrożyć je w życie. Zadbajcie o swoje zdrowie i wykreujcie nowe nawyki, które będą z Wami już na zawsze. Możecie przecież okazyjnie zjeść lody, czekoladę, czy cokolwiek innego, co się Wam zamarzy. Bez efektu jo-jo, ciągle dobrze się czując.

Skupcie się na jakości produktów, wsłuchajcie się w swoje ciało, postawcie na nieprzetworzoną żywność. Niech Waszym nowym stylem życia będzie zdrowa dieta. Liczenie kalorii odstawcie na bok.

Stosujcie moje wskazówki, a nie będziecie czuć się jak na rygorystycznej diecie. Wasza zmiana nie ma być czymś chwilowym. To ma być stała, która poprawi Wasze samopoczucie i wygląd. Zapomnijcie o kaloriach, a Wasze życie nabierze kolorów. Gwarantuję!

Wasz Przyjaciel,
Patryk Jankowski

Podziel się!

Zostaw komentarz